Vin Vinci & Stecu: Herkules - ft Nizioł, Ostry Bezimienni

Parę przykrych wspomnień towarzyszy ci jak stres,
mimo trudu, bólu, łez nie poddawaj się jak Herkules,
zanim gest przyjdzie, powieki zamknie,
dotychczasowego życia trajektorię zmienisz całkiem,
czas na walkę (walkę), nie użalać się nad losem,
zanim zwątpisz całkiem, świat zdobywaj za ciosem.
Jak stójka, parter, raz na wozie, raz pod wozem,
podejście wojownika - upadnę to się podniosę.

Wczoraj na trawie, a dzisiaj Noego arka,
dokładasz ciężary, a przerażała cię sztanga,
problemy na barach i chore loty Ikara
nie będą miały polotu, gdy odrodzi się wiara,
pełno pracy, starań, zmagań na ciebie czeka,
to człowiek tworzy historię, a nie historia człowieka.
Nie zwlekaj, jesteś losu kowalem,
80% pracy, a 20 to twój talent.

Ziomalu, siła pochodzi z mentalu,
(?) zwątpienie, nie wykrzeszesz iskry, pomału,
odwagi, tu nie potrzeba czarów,
(?) Herkules w procesie apokalipsy.
Wiem, wiem, że łatwo się mówi,
ale też wiem, co nie nauczy, zgubi,
co kto lubi, czego dusza pragnie,
ty nie słuchaj durni, rób swoje, rób dokładnie.
Masz zadanie - nigdy się nie poddać,
to walka o przetrwanie, walcz tylko do końca,
bieg zdarzeń, sukcesów i porażek,
czas pokaże, czy masz siłę jak Herakles.
Twój wybór, droga, twoja victoria,
szlifuj co dnia, hartowana forma,
uwierz, to naprawdę pomaga,
jak robię, tak mówię, koniec, mucha nie siada.

Ile masz sobie wiary, aby pokonać wroga,
żeby otworzyć bramę, gdzie do sukcesu droga,
przytłacza obraz szary i ciężary na barkach,
jesteś niezwyciężony, dopóki trwa ta walka.

Ile masz sobie wiary, aby pokonać wroga,
żeby otworzyć bramę, gdzie do sukcesu droga,
przytłacza obraz szary i ciężary na barkach,
jesteś niezwyciężony, dopóki trwa ta walka.

Rodzisz się, żyjesz, a później umierasz,
szlaku tej drogi ty nigdy nie lekceważ,
zmień coś na lepsze, wpierw siebie po pierwsze,
wiem, serce masz potężne, a to twojej walki miejsce,
na swojej drodze mijasz w chuj różnych znaków,
walka to przestrzeń,
gdzie każdy z wyborów jest jednym krokiem sprawdzianu,
masz w sobie to coś, masz moc nie z tego świata,
jeśli tego nie pojmiesz, to twoja największa strata,
odkryj to, co gołym okiem jest niewidzialne,
nie szukaj rękami tego, bracie, co nienamacalne,
uświadom sobie, żeby tylko przeżyć, nie po to stworzony człowiek,
mimo tego, że to wielki trud, to życie twoje,
więc kiedy się już obudzisz, to nie zamykaj powiek.

Dupa szklana, miękkie serce, głową to nadrobisz,
zbite ręce chronią szczękę, łatwo mnie nie zrobisz,
chciałbym znowu ci powiedzieć, że będzie dobrze,
wstawaj, ruszaj, łzy zostaw na pogrzeb.
Czasem jedna chwila dzieli ciebie od szaleństwa,
ale czasem jeden krok dzieli od zwycięstwa,
czasem trzeba dotknąć dna, żeby sięgnąć chmur,
żeby poczuć szczęście, czasem trzeba poznać ból,
czasem, bratku mój, musi ciebie przytkać,
żebyś, bratku, mógł gorszą chwilę wytrwać,
nawet jeśli toniesz w oceanie łez, a twój anioł stróż dawno się zgubił gdzieś,
zyskiem jutro może być, to co stratą dziś,
nie rezygnuj, bracie, warto dalej iść.
Uwierz, że wytrwałość to najmocniejsza karta,
a przekonasz się w końcu, że droga była warta.

Ile masz sobie wiary, aby pokonać wroga,
żeby otworzyć bramę, gdzie do sukcesu droga,
przytłacza obraz szary i ciężary na barkach,
jesteś niezwyciężony, dopóki trwa ta walka.